Metoda wspomaganego rozrodu, jaką jest in vitro, jest procesem wielce skomplikowanym i rozciągniętym w czasie. Od momentu rozpoczęcia terapii do transferu zygoty do macicy upływają średnio 4 tygodnie, a sam proces obejmuje 4 etapy. Pierwsze dwa, trwające najdłużej, prowadzą do uzyskania od kobiety komórek jajowych, które następnie są zapładniane pobranymi od mężczyzny plemnikami i, na samym końcu, transferowane do macicy.
Kuracja hormonalna
Jest to pierwszy etap metody in vitro i polega na skłonieniu jajników do uwolnienia komórek jajowych. Efekt ten uzyskuje się poprzez podawanie kobiecie hormonów blokujących czynność wydzielniczą przysadki mózgowej. Prowadzi to do obniżenia poziomu hormonów estradiolu i progesteronu we krwi. Po 2-3 dniach pacjentce podaje się gonadotropinę (hCG), aby spowodować wzrost pęcherzyków. Ostatnim etapem kuracji hormonalnej jest jednorazowe podanie gonadotropiny kosmówkowej, która powoduje owulację – uwolnienie dojrzałej komórki jajowej.
Cały proces stymulacji hormonalnej jest regularnie i skrupulatnie kontrolowany przez lekarza. Kontrola polega na ocenie wielkości pęcherzyków jajnikowych przy pomocy ultrasonografu oraz sprawdzaniu poziomu hormonów we krwi
Pobranie komórek do in vitro
Drugim etapem leczenia jest pobranie komórek do in vitro. Lekarz pobiera komórki z jajnika tuż przed owulacją, około 35-42 godzin po podaniu gonadotropiny kosmówkowej. Zabieg pobrania komórek do in vitro wykonywany jest metodą punkcji w znieczuleniu miejscowym. Nie jest to zabieg operacyjny i najczęściej nie wymaga znieczulenia ogólnego. Polega on na wsunięciu przez pochwę i macicę igły punkcyjnej, nakłuciu pęcherzyka i pobraniu komórki jajowej wraz z płynem, otaczającym ją w pęcherzyku. Cały proces trwa ok. 15 minut. Przez cały czas zabiegu lekarz kontroluje jego przebieg na ekranie ultrasonografu, natomiast nad samą pacjentką, jej samopoczuciem i funkcjami życiowymi czuwają lekarz anestezjologii i intensywnej terapii. Warto dodać, że przed zabiegiem pacjentka nie powinna jeść i pić przez ok. 6 godzin.
Dawniej stosowano metodę laparoskopową do pobrania komórki do in vitro. Była to jednak metoda wymagająca znieczulenia ogólnego, przygotowania sali operacyjnej, a tym samym droższa, bardziej czasochłonna i obciążona większym ryzykiem powikłań dla samej pacjentki. Dlatego opracowano nową, tańszą i bezpieczniejszą metodę punkcji, która pozwala pacjentce już kilkanaście minut po zabiegu pobrania komórek opuścić klinikę.
Zagrożenia dla pacjentki, związane z terapią hormonalną
Jak każda terapia hormonalna, także i ta wykorzystywana w metodzie in vitro, niesie ze sobą pewne zagrożenia. Są to:
- przejściowe zwiększenie masy ciała,
- tzw. hiperstymulacja, czyli nadmierna stymulacja owulacji; w około 1-2% przypadków wymaga hospitalizacji.
Podsumowanie
Pobranie komórek do in vitro nie oznacza końca terapii. Potem należy je jeszcze zapłodnić i przenieść do macicy kobiety. Ponieważ stymulacja hormonalna pozwala na uzyskanie kilkunastu komórek w jednej owulacji – może dojść do powstania tyluż zarodków, które można zamrozić i przechowywać nawet kilkanaście lat. Wydaje się zatem, że korzyści płynące z tego zabiegu przeważają nad ewentualnymi zagrożeniami płynącymi z zastosowanej terapii hormonalnej i zabiegu pobrania komórek.
Moja żona miała terapię hormonalną przed in vitro i przytyła 7 kilogramów! Nie wprowadziliśmy w tym czasie praktycznie żadnych zmian w diecie, wręcz tylko na dobre, staraliśmy się zdrowo jeść i byliśmy tak samo aktywni – kajaki, rowerek i td. Bez napinki, ale się ruszaliśmy. I przytyła strasznie…
Dla mnie najtrudniejsze było to, że przez pół dnia nie można absolutnie nic jeść i pić. Niestety zabieg miałam wyznaczony na godzinę 12, więc już od 6 nie mogłam nic jeść ani pić. Niby nic takiego, ale jak dodać do tego stres jaki występuje przed in vitro, to można mieć naprawdę spore trudności z podjęciem normalnej decyzji. No ale najważniejsze, że się udało! Komórki pobrane, teraz in vitro. Modlę się żeby udało się za pierwszym razem.
Bo pobranie komórek do in vitro powinni umawiać rano, a nie robią łachę. Człowiek płaci ciężkie pieniądze i jeszcze się musi dopasować do Pana Lekarza, który wcześniej chałturzy w jakiejś przychodni lub odrabia pańszczyznę w jakimś szpitalu, udając zaangażowanego w pracę i odliczającego godziny do końca.