Metoda in vitro – mimo, że jedną z najbardziej znanych metod leczenia niepłodności – nadal wzbudza wiele kontrowersji. Wiele osób zadaje sobie na przykład pytanie, jaka jest skuteczność metody in vitro? Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa, zależy bowiem od całego szeregu różnych przyczyn i czynników.
Jednymi z najistotniejszych faktorów, które mają faktyczny wpływ na skuteczność in vitro są przede wszystkim stan zdrowia oraz wiek pacjentki. Statystyki wyraźnie wskazują, że młodszy wiek kobiety pozytywnie wpływa na skuteczność zabiegu. Dane te zbierane są bezpośrednio od klinik przeprowadzających zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego. Nie można zatem mówić o statystykach prowadzonych odgórnie. Dane, które uzyskuje się jednak z klinik leczenia niepłodności są jednak dość jednoznaczne. Odsetek zabiegów, które zakończyły się faktyczną ciążą pacjentki jest największy u kobiet poniżej 35 roku życia. Spada on także wraz ze wzrostem wieku ewentualnych przyszłych matek.
Skuteczność in vitro a liczba zabiegów
Skuteczność zapłodnienia in vitro zwiększa się również wraz ze wzrostem liczby przeprowadzonych zabiegów. Zapłodnienie oraz skutkująca nim ciąża możliwa jest do osiągnięcia oczywiście także za pierwszym razem – odsetek ten jednak waha się jedynie w granicach dwudziestu procent. Im więcej zabiegów, tym większa szansa na zakończenie ich powodzeniem. Prawdopodobieństwo zajścia w ciążę u par, które decydują się na metodę in vitro jest różne – w zależności od towarzyszących temu czynników. Lekarze często mówią, że szanse te są w proporcjach 50:50.
Ile zabiegów in vitro można zrobić
Całkowita liczba zabiegów in vitro, która może zostać przeprowadzona w przypadku jednej pary jest indywidualna. Lekarze specjaliści odradzają jednak, by była ona większa od sześciu. Zbyt częste ingerencje hormonalne w organizm kobiety mogą bowiem pozostawić po sobie stałe ślady i w rezultacie zaszkodzić zdrowiu pacjentki. Nie sposób także nie wspomnieć tu również o niezwykłym przeciążeniu psychicznym, z którym musi liczyć się para, decydująca się na tak dużą liczbę zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego. Liczą się także koszta – zabiegi te nie należą do najtańszych, a ich refundacją nie są objęte wszystkie pary.
Badania i testy przed in vitro
Aby lekarz mógł skutecznie ocenić szanse na zapłodnienie, przeprowadzona musi zostać bardzo duża liczba specjalistycznych badań. Ważny jest także wywiad środowiskowy. Niezbędne badania to przede wszystkim: badanie hormonu wskazującego na poziom rezerwy jajnikowej oraz badanie nasienia mężczyzny. Badana jest jego jakość, a zatem: całkowita liczba plemników, liczba plemników ruchomych, a także czasem badanie fragmentacji DNA plemników. Kolejne badania, na które należy się nastawić, to także USG, badanie drożności jajowodów, histeroskopia oraz niezbędne badania genetyczne.
Wyniki tych wszystkich badań oraz ustalenie ogólnego stanu zdrowia pacjentki wraz z jej wiekiem, dają lekarzowi jasny obraz sytuacji. Na podstawie tych danych może określić on szanse na skuteczność zapłodnienia pozaustrojowego u danej kobiety. Nie wolno jednak zapominać o tym, że żaden lekarz nie jest w stanie dać stuprocentowej pewności, co do skuteczności zabiegu.
Tytuł powinien brzmieć: Nieskuteczność metody in vitro. Chylę czoła przed pr-owcami koncernów forujących tą metodę, bo osiągnęli naprawdę wiele. Ma porównywalną, a często znacznie mniejszą skuteczność niż inne metody zapłodnienia, a uważane jest za pstryknięcie palcami. W powszechnym przekonaniu jest przekonanie, że wystarczy zdecydować się na zabieg in vitro, żeby bez problemu zajść w ciążę.
Średnio jedno na cztery in vitro się sprawdza. Czyli skuteczność in vitro wynosi jakieś 25%. Oczywiście pewnie można to policzyć dokładniej, ale po co? Nie ma skuteczniejszej metody zapłodnienia i na razie nie słychać, żeby miała się kiedykolwiek pojawić. Nawet żaden renomowany zespół badawczy nad tym nie pracuje, więc trzeba brać co jest, a nie narzekać, że nie jest idealnie.
Jak inne metody zawodzą, to in vitro można i robić z 10 razy, byle się udało. Nie macie pojęcia jak bardzo niektórzy są zdeterminowani żeby mieć dzieci. To wręcz przeradza się w obsesję, cel życia, a nie każdy ma w sobie tyle siły żeby zdecydować się na adopcję. Dlatego nie ma żadnego znaczenia czy in vitro udaje się po trzech razach czy po trzydziestu.